Sezon malinowy w pełni. Jutro ma myć w końcu słonecznie, więc zbiorę malinki na przetwory, a dziś udałam się po ich garść w konkretnym celu - celu wykonania peelingu malinowego.
Czy muszę Was przekonywać do wykonania peelingu malinowego? Dla mnie sama koncepcja była bardzo kusząca. Peeling jak zwykle prosty w wykonaniu. Potrzebujecie tylko trzech składników: malin, olejku (ja użyłam kokosowego ale możecie także wykorzystać np. olej ze słodkich migdałów albo z pestek winogron albo inny, który sprawdza Wam się w pielęgnacji - pamiętajcie jednak aby wybierać olej dobrej jakości, z pierwszego tłoczenia, nierafinowany etc) i cukier.
Sposób wykonania:
Garść malin blendujemy, następnie odsączamy z nadmiaru soku (sok możemy od razu wypić lub dodać do herbaty).
Do odsączonych malinek dodajemy łyżkę rozpuszczonego oleju kokosowego (najlepiej nierafinowanego). Olej kokosowy możemy rozpuścić np. w kąpieli wodnej, w rondelku na kuchence lub w mikrofalówce.
Całość mieszam dodając kilka łyżek cukru, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Peeling jest prosty w wykonaniu ale bardzo skuteczny w działaniu. Scrub ładnie pachnie - kokos z nutką malinową. Peeling nakładamy na mokrą skórę, delikatnie masujemy i spłukujemy. Skóra do użyciu peelingu jest miła w dotyku, odżywiona i nawilżona.
Maliny zawierają wiele witamin (m.in. C, E, B1, B2, B6), kwasy organiczne, kwas foliowy, a także szereg minerałów tj. potas, wapń, magnez i żelazo. Cukier stanowi świetny peeling, olej kokosowy delikatnie ale skutecznie natłuszcza skórę.
Po więcej przepisów DIY zapraszam Was TUTAJ.
Komentarze
Prześlij komentarz