Wybrałam się na małe zakupy do drogerii Hebe. Nie zaszalałam specjalnie kupiłam tylko to co na prawdę mi się przyda :)
Mleczna maska z Kallosa bardzo dobrze się u mnie sprawdziła, postanowiłam przetestować kolejną, która dodatkowo zawiera kreatynę (podstawowy budulec włosa).
Kupiłam również moje ulubione mleczko pod prysznic, do którego wracam już chyba trzeci raz. Przepięknie pachnie kokosem, a co najważniejsze nie jest to chemiczny zapach (jak na mój nos).
Pomadkę kupiłam gdyż moje usta potrzebują nawilżenia (niestety musiały się zmagać z opryszczka i jeszcze nie doszły całkiem do siebie).
Zainwestowałam również w cienie z firmy Essence. W zestawie są trzy matowe a jeden perłowy (nie mam w swojej kolekcji praktycznie żadnych matowych cieni). Pojedynczy cień jest perłowy, spodobał mi się jego kolor lekko wpadający w brzoskwinię.
Jeśli chodzi o hennę, to już od dawna sama ją sobie robię, nie jest to trudna sztuka, a u kosmetyczki jest coraz droższa.
Miałyście okazję przetestować któryś z tych produktów?
Komentarze
Prześlij komentarz