Wiosenna pielęgnacja... - cz. 2 - wewnętrzna odnowa

Cześć Kochane, obiecałam Wam, że pojawi się druga część wiosennej pielęgnacji, a że z reguły jestem słowna - oto ona. W tej części opowiem Wam o mojej wewnętrznej odnowie. Jednakże nie będę tu poruszała spraw wiary.... lecz odżywiania i odrobiny aktywności fizycznej ;)



Warzywa (szczególnie te zielone) najlepsze właściwości mają zaraz po zerwaniu. Na naszym rynku pomału zaczynają się pojawiać nasze rodzime warzywa (np. sałata). Z młodych liści możemy przyrządzić pesto, przy pomocy blendera z użyciem np. orzeszków, takim pesto możemy posmarować chlebek, możemy również przyrządzić hortę (duszoną zieleninę) - przykładowy przepis TU. Zresztą przepisów na wszelkie pasty do chleba jest wiele. a na dobrą sprawę ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Wkrótce pojawi się też rzodkiewka, ale do pomidorów i papryk (krajowych) mamy jeszcze kilka miesięcy.

Jeżeli chodzi o mnie, pasty kupowałam gotowe (sorry, taki mamy klimat). Opiszę Wam pokrótce moją "autorską dietę". Oczywiście nie zachęcam Was jakość specjalnie do jej stosowania, każdy ma swój rozum, warto wybrać się do dietetyka i tak dalej. Jednak ja postanowiłam wsłuchać się w potrzeby własnego organizmu. który wręcz mnie prosił abym pozbyła się zbędnego balastu.

Moją dietę (którą od teraz będę nazywać wewnętrzną odnową) rozpoczęłam początkiem marca od pierwszego poniedziałku w tym miesiącu.

Wersja I

Rano zjadłam owsiankę z mlekiem, nie porzuciłam kawy z dużą ilością mleka (taką lubię) i łyżeczką cukru.

Obiad to brokuł (brokuł rozdrobniony na różyczki wkładam do wrzącej, osolonej wody i gotuję mniej niż 5 minut) z prażonym słonecznikiem, czasami do tego dochodził ser feta (mniam!) lub ser pleśniowy (jak kto lubi) i całość polewałam odrobiną oleju z pestek winogron.



Kolacja to jak ja to nazywam "dmuchane chlebki" posmarowane pastami jajecznymi, z suszonych pomidorów itp dostępne są np. Lidlu i Biedronce. Czytałam ich skład - na pierwszym miejscu olej rzepakowy - "oliwa północy", ogólnie wyglądał całkiem nieźle, ale oczywiście tak jak wspomniałam powyżej najlepiej zrobić sobie pastę samemu.


Wersja II

Rano owsianka z mlekiem, warto dodać do niej banana. jabłko czy co tam lubicie (oczywiście lody i mleczna czekolada raczej nie wchodzą w grę;)

Obiad to sałatka grecka (robiona własnoręcznie lub kupiona w restauracji w zależności od ilości wolnego czasu) wiecie taka z sałatą, oliwkami, pomidorem, ogórkiem i serem fetą z sosem winegret i bez bułki do przegryzienia ewentualnie "dmuchany chlebek".

Kolacja to tak jak wyżej dmuchany chlebek z jakąś pastą lub serem białym (oczywiście bez masła czy też margaryny).

Mniej więcej na takich przepisach bazowała, gotowałam kalafiora, jadłam lekkie sałatki.Unikałam ziemniaków. Nic nie smażyłam (ewentualnie prażyłam słonecznik), nie jadłam czekoladek, białego pieczywa, nie piłam piwa (tak mam już 18 lat, świeżo skończone;) Piłam dużo wody ze szczyptą soli himalajskiej.

Aktywność fizyczna: od razu napiszę, że nie lubię biegać (od dziecka nie widzę w tym sensu - przepraszam w tym miejscu wszystkich biegających), za to lubię szybko chodzić. I właśnie godzinę dziennie chodziłam bardzo szybkim tempie (30 min do pracy i 30 min z pracy + trochę w pracy).


"Sejesta dzień":

W każdy weekend od piątku wieczór do soboty wieczór jadłam "normalnie" ale oczywiście nie przesadzałam z wielkością porcji. Jadłam "standardowe śniadania, obiady i kolacje", a od niedzieli znowu przechodziłam na "zdrową stronę mocy".

Na takiej "wewnętrznej odnowie" byłam przez trzy tygodnie, z tym że w ostatni czwartek, piątek słabo się czułam (mogło się wziąć z wiosennego przesilenia lub zbyt małej ilości energii dostarczanej organizmowi, dlatego taka dieta to max dwa tygodnie...) Jednak przetrzymałam. Teraz w ostatnim tygodniu marca (wiadomo jeszcze marcowy będziemy mieć poniedziałek i wtorek). a więc w ostatnim pełnym tygodniu marca jem w miarę "normalnie" aczkolwiek mniej kalorycznie. Na obiad serwuje sobie zupki z mrożonych warzyw etc.
Zażywałam również drożdże piwne (bo przecież zapuszczam się na wiosnę;)

Moja dieta była bogata w błonnik (chlebek, płatki owsiane itp.) dlatego układ pokarmowy oczyścił się. Ewentualny głód między posiłkami można zajadać jabłkiem ;)

Przez okres mojej diety schudłam 5 kg. Wygląd mojej sylwetki się poprawił. Czuję się zdrowiej mam więcej energii (patrzcie jakiego napisałam długiego posta ;) i więcej optymizmu.

Dietę mam zamiar kontynuować również w kwietniu (chce wyglądać "dobrze" w takcie weekendu majowego). Wiem już, że w poprawieniu metabolizmu będzie wspierał mnie ten produkt:



Facebook -  Oleofarm dla urody


Mam zamiar przetestować również zabiegi body wrap w domowym zaciszu.




A jak wygląda wasza wiosenna odnowa?



Autorka nie ponosi odpowiedzialności za działania czytelników, ani żadne konsekwencje wynikłe z zastosowania podanych tu pomysłów.

Komentarze