Rossmann promocja - 55 %! Na co się skusiłam? Moje wrażenia!


Tym razem podeszłam do tej promocji z dużą rezerwą. Jak się pewnie domyślacie kosmetyków kolorowych mam już sporo i bardziej powinnam je zużywać niż kupować nowe. Jednak oczywiście znalazło się kilka produktów, którym nie mogłam odmówić.



Zacznijmy jednak od początku jak przebiegł sam proces kupowania. Zainteresowanie jest na prawdę duże. Na zakupy wybrałam się w pierwszy dzień promocji czyli wczoraj (09.04.2018). Na miejscu znalazłam się kwadrans przed otwarciem. Przed drzwiami wejściowymi zgromadziła się już spora grupa kobiet spragnionych tańszych kosmetyków (szacuję ją na ok 30 osób przy obu wejściach). Po otwarciu galerii wszystkie szybkim krokiem (żadna z nas nie biegła), udałyśmy się do drogerii. Oczywiście wszystkie szafy z szybkością światła zostały opanowane przez dziewczyny. Największym powodzeniem cieszyła się szafa Lovely i Wibo, co mnie zawsze trochę dziwi, bo ich kosmetyki w cenie regularniej i tak są dość tanie. Ja udałam się do szafy L'oreal po tusz do rzęs i na wstępnie się dziwiłam gdyż okazało się, że L'oreal ma teraz dwie szafy. Oczywiście podeszłam do tej co nie trzeba... Po odnalezieniu prawidłowej szafy wyposażyłam się w maskarę o złoto-czerwonym opakowaniu. Później udałam się po korektor pod oczy Maybelline, Instant Age Rewind Eraser, ale niestety dostępne były tylko ciemne odcienie (dokładnie tak jak przy ostatniej promocji). Wybrałam inny rodzaj, który mam już przetestowany. Chciałam spróbować także popularny obecnie, nowy korektor od Lovely (taki w ładnym kolorowym opakowaniu). Jednak zauważyłam że jedna z kupujących odkręca wszystkie korektory i smaruje sobie nimi po dłoni... Nie został ŻADEN nienaruszony. Tragedia.... Nie kupiłam. Skusiłam się jeszcze na "wielofunkcyjny zestaw do makijażu ust i nie tylko..." od Lovely i poszłam do kasy. Cała moja akcja przebiegła bardzo sprawie (mam szybkość w podejmowaniu decyzji, co mi się w życiu często przydaje) dlatego zapłaciłam za zakupy bez konieczności stania w kolejce.

Wybrałam trzy produkty (czyli minimalną ilość, która jest objęta promocją), dałam do zeskanowania aplikacje, zapłaciłam i poszłam w siną dal. Poniżej możecie zobaczyć też podkład od firmy Revlon, który kupiłam tydzień wcześniej ponieważ był już wtedy przeceniony, a ja już od dawna miałam ochotę go przetestować.

Zacznijmy zatem od podkładu Colorstay od Revlon, którego miałam okazję lepiej przetestować. Wybrałam wersję do cery mieszanej i tłustej (jest także dostępna wersja do skóry suchej). Miałam mały problem z doborem koloru, ponieważ kolorystyka była bardzo zróżnicowana, a sztuczne oświetlenie w drogerii również kolor nieco przekłamuje.


Zdecydowałam się na kolor 108 SAND BEIGE i był to strzał w dziesiątkę.


Puder ma przyjemną konsystencje i dobrą trwałość. Nie wchłania się w skórę i znika ale pozostawia cienką warstwę na skórze, która jest bardzo trwała. Bardzo ładnie wyrównuje koloryt skóry i maskuje jej niedoskonałości. Puder matowi cerę ale aby ten efekt utrzymać na dłużej trzeba go dodatkowo przypudrować. Nie oksyduje. Myślę, że raczej nie będę go stosować na co dzień lecz bardziej na imprezy czy wieczorowe wyjścia. 


Korektor od Maybelline znałam już wcześniej. Wybieram kolor najjaśniejszy (01, Ivory). Jest, to korektor rozświetlający, który bardzo ładnie odświeża spojrzenie, odbija światło. Aplikator, to pędzelek, rozprowadzam za jego pomocą korektor na dolną i górną powiekę, a potem delikatnie wklepuję opuszkiem palca. 


Tusz od L'oreal kupuję na każdej takiej promocji w Rossmannie. Tusze z tej firmy bardzo dobrze się u mnie sprawdzają, nie osypują się, nie sklejają rzęs, dobrze się rozprowadzają, długo zachowują swoją świeżość. Na początku są lekko rzadkie, ale gdy się troszkę natlenią sprawdzają się idealnie. Również tusz Exess spełniła moje wymagania. Ładnie podkreśla rzęsy, wydłuża i pogrubia. Ma też bardzo przyjemną w użyciu szczoteczkę. Jest ona wykonana z silikonu, dobrze rozczesuje rzęsy, a przy tym jest miękka i elastyczna.

Na poniższym zdjęciu widzicie zarówno korektor jak i tusz w użyciu. Same możecie ocenić efekty.


Na sam koniec trochę szaleństwa od Lovely czyli holograficzną nowość. Powiem Wam, że produkt jest bardzo interesujący i na pewno nieszablonowy. 



Efekt hologramowy jest rzeczywiście zauważalny na ustach. Jeżeli zastosujemy jakąś fajną bazę, to może sprawdzić się nawet w wydaniu dziennym. Muszę się jeszcze z nim oswoić i zastanowić się jak będę go używać.


Zainteresowało Was coś z moich zakupów? Znacie te produkty? Na jakie Wy się skusiłyście? 


Komentarze