DIY: Rewelacyjny krem nagietkowy


Od dłuższego czasu miałam ogromną chęć sporządzić przynajmniej częściowo własny krem. Wydawało mi się to dość skompilowane, a dodatkowo ciągle zapominałam o kupieniu emulgatora (aby móc połączyć na stałe część wodną i olejową kremu), aż tu mnie nagle oświeciło jak to obejść.



Zacznijmy jednak od właściwości samego nagietka. Kwiaty nagietka zawierają wiele substancji czynnych jest bogaty w magnez, mangan oraz witaminę C. Dobrze nawilża i regeneruje skórę, dlatego często jest używany jako składnik kosmetyków. Nagietek ma bowiem działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, ściągające i przeciwwirusowe oraz przyśpiesza gojenie się ran i siniaków. Regeneruje i przywraca równowagę skóry. W dodatku stymuluje produkcję kolagenu - skutecznie redukuje blizny i rozstępy. Roślina ta ma także działanie przeciwzmarszczkowe.

Jak wykonałam mój krem?

Postanowiłam zamiast dodatkowego emulgatora zastosować dosłownie dwie łyżeczki kremu, który już mam w swoich zasobach (z możliwie dobrym składem). Powstaje nam w ten sposób wartość dodana. Czyli wszystkie wartości w kremie, współpracują z wyciągiem z nagietka plus dwa moje ulubione olejki.

Zatem prezentuje Wam składniki:
  • 1 łyżeczka oleju jojoba
  • 1 łyżeczka oleju makadamia
  • 2 łyżeczki kremu
  • 1/4 szklanki naparu z nagietka

Zaparzyłam 1/4 szklanki naparu z nagietka (wodą o temperaturze 90 stopni zalałam kilka kwiatostanów nagietka i parzyłam pod przykryciem przez 15 minut).
Sam napar świetnie sprawdza się w roli toniku (nawilża i koi).

W osobnym naczyniu zmieszałam oleje z kremem, następnie dodałam napar i całość zblendowałam.




Moje wrażenia:

Muszę przyznać, że krem jest na prawdę świetny. Dobrze nawilża, ładnie się wchłania jednak przez zawartość olejów skóra po jego użyciu lekko się świeci. Akurat mnie to zupełnie nie przeszkadza, stosuje krem na noc. Nie zapycha porów skóry. Jeżeli chcecie aby krem był lżejszy wystarczy nie dodawać do niego olejów. Ja krem stosuję także jako balsam do ciała i super się sprawdza również w tej roli. Przechowuję go w lodówce.

Komentarze