Majonezowa maska do włosów

Witajcie Kochane! Pewnie wiecie już, że niezmiernie lubię eksperymentować - najczęściej na sobie.
Dziś opisze Wam moje doświadczenia z majonezową maską do włosów :) Zapraszam!


Jeżeli przeczytałyście tytuł posta i stwierdziłyście, że to żart - zapewniam, że nie :) Maska majonezowa przynajmniej z założenia powinna sprawdzić się na moim lekko przesuszonych włosach szczególnie końcówkach. Przyznam Wam, że mimo bogatej pielęgnacji moje włosy na ostatnich 20 centymetrach wciąż są nieco przesuszone - oczywiście sytuacja nie jest tragiczna i wiele osób na wet nie zwróciła by na to uwagi ale ja dążę do perfekcji ;) Moje włosy są wysokoporowate dlatego wilgoć szybko z nich ucieka...

Tradycyjny majonez zawiera tłuszcze, białko i węglowodany.

Wybrałam majonez z Lidla ;)
Dodatkowo majonez tworzy warstwę ochronną na włosach.
Znalazłam kilka wariacji masek do włosów z majonezem, dziewczyny dodawały do majonezu żółtka jajek, całe jajka, sok z cytryny, olej z oliwek, miodu itp.

Ja stwierdziłam, że majonez po raz pierwszy nałożę w czystej postaci. Majonez nakładamy na mokre, wcześniej umyte włosy. Nie możemy przesadzić z ilością ponieważ majonez jest dość tłusty. Nie nakładamy na skalp, koncentrujemy się na końcówkach. Na pokrycie włosów poniżej uszu wystarczyła mi płaska łyżka majonezu.
Maseczkę możemy trzymać ok. 30 minut, a w przypadku mocno przesuszonych, grubych włosach warto potrzymać dłużej. Włosy zabezpieczyłam folią i otuliłam ręcznikiem, maskę trzymałam na włosach przez godzinę, następnie umyłam je delikatnym płynem (recenzja płynu >klik< ). Włosom pozwoliłam samodzielnie wyschnąć. Przeczesałam je szczotką z naturalnego włosia.
Obawiałam się, że po moim eksperymencie włosy będą sztywne, tłuste i pachnące majonezem....

Efekty?



Włosy są rzeczywiście lekko usztywnione ale akurat mi taki efekt odpowiada ponieważ są dzięki temu bardziej proste, ujarzmione i dociążone, a także błyszczące i ładnie się układają. Włosy są również całkiem ładnie nawilżone, nie strączkują się i nie pachną majonezem. ;) Włosy stały puszyste ale miejscami nieco szorstkie i lekko spuszone. Myślę, że w pewnym stopniu są również zabezpieczone przed mechanicznymi uszkodzeniami.

Reasumując eksperyment wyszedł całkiem nieźle jednak nie skradł mojego serca.

Komentarze